środa, 25 lutego 2015

Uwielbiam pływać żabką!

Moje dzieciństwo było szczęśliwe. Od tego zacznę mojego posta, banalny zwrot? Może i tak, ale za to prawdziwy. Jak byłam dzieckiem to zawsze w wakacje jeździłam z rodzicami nad jeziorko i tam zażywałam kąpieli słonecznych.

Nauka pływania
Mój tata był wspaniałym pływakiem dzięki czemu nauczył mnie pływania. Niestety, wiele moich koleżanek nie miało takiego szczęścia i często słyszałam historię o tym, jak to Ania wrzuciła Alę do wody i ta potem tak się zraziła, że nigdy już nie jechała nad wodę.

Do dziś mam kontakt z moimi koleżankami ze szkolnych lat, które z powodu takich wydarzeń nigdy już nie spróbowały nauczyć się pływać. Strach, był silniejszy od chęci poznania.

 Zapisać dziecko na naukę pływania, czy też nie zapisać?

Te pytanie zadawałam sobie kilka lat temu, jak moja córeczka kończyła 3 lata. Stwierdziłam, że to odpowiedni moment, by zacząć ją oswajać z basenami i wodą. Sama nie jestem najlepszą pływaczką, oczywiście ojciec się starał, żebym była jak najlepsza, ale najlepiej to wychodzi mi pływanie żabką, a na plecach to już w ogóle nie potrafię się utrzymać.

Dlatego też, oddałam moją córeczkę w ręce profesjonalistów, którzy mieli do niej indywidualne podejście i krok po kroku uczyli, w jaki sposób ma się poruszać w wodzie. Dziś, po kilku latach, a dokładnie pięciu, stwierdzam, że indywidualna lekcja pływania były dla mojej córki najlepszą opcją. Kto wie, może dzięki temu kiedyś stanie się najlepszą pływaczką, a póki co trening czyni mistrza!